Powinnam zacząć od początku. Tak długo mnie tutaj nie było, że wypadałoby ponownie się przedstawić. Być może wiele osób zapomniało, że taki blog w ogóle istniał. Chyba sama czasami o nim zapominałam. Tyle innych spraw na głowie, zawsze ważniejszych niż wsłuchiwanie się w siebie i pisanie o swoich przemyśleniach. A jednak coś nie pozwalało mi o tym zapomnieć. W pamięci miałam obraz małej dziewczynki z zapałem piszącej wypracowanie na lekcji języka polskiego. W głowie brzmiały mi słowa nauczycielki mówiącej, że byłabym świetną dziennikarką. A jakoś to zaprzepaściłam. Tak jak kilka innych ,,talentów".
Jest wiele rzeczy, które lubiłam robić i w których byłam dobra. A jednak życie każe nam wybrać. Nie możesz łapać kilku srok za ogon - mówili. Jeśli nie wiesz do jakiego portu płyniesz żaden wiatr nie będzie właściwy. Sama tak mówiłam... Dlatego w pewnym momencie trzeba jakoś ukierunkować ten swój rozwój i nie oglądać się do tyłu. Jeśli jednak złamiesz zakaz, grozi Ci ciągnące się za Tobą uczucie żalu i niewykorzystanej szansy. Wewnętrzny głos mówi - dostałeś predyspozycje, umiejętności, a jednak poszedłeś w zupełnie inną stronę. Czy słusznie? Ja obejrzałam się do tyłu i mam za swoje. Liczę na palcach ile miałam szans i okazji, które przepadły. Mogę policzyć i zapomnieć. Mogę też wyciągnąć wnioski i nie zmarnować tego po raz kolejny.
Pomyśl. Przypomnij sobie swoje dziecięce marzenia, nieskażone poradami innych czy analizą potrzeb rynku pracy. Było w nich coś prawdziwego, bo były wyłącznie Twoje. Potem przychodzi dorosłe życie i swoje marzenia dopasowujesz do możliwości, które stwarza Ci życie. Nie zawsze, ale bardzo często. Wydaje Ci się, że idziesz we właściwym kierunku, kiedy ktoś nagle mówi Ci: ,,Hej, a pamiętasz jak kiedyś lubiłeś malować / pisać / robić zdjęcia itp. Dlaczego to porzuciłeś? ". Wtedy zadajesz sobie to samo pytanie. No właśnie, nie robię tego nawet dla własnej przyjemności. A kiedyś tak dobrze mi to szło. Co się stało? I tak lecą lata... Bierzesz ślub, masz dzieci, wozisz te dzieci do szkoły, żyjesz ich problemami aż nagle dzieci wyfruwają z domu i zostajesz sam ze sobą. Drażni Cię ta obecność i myśl o tym, że nie masz co ze sobą zrobić. Zdajesz sobie sprawę, że porzuciłeś gdzieś swoje zainteresowania i hobby. Zgubiłeś gdzieś siebie...
Nagle słyszysz budzik. Patrzysz na zegarek. Siódma rano. Spoglądasz w lustro. Uff, to był tylko sen, nadal masz te dwadzieścia kilka lat. A jednak coś się zmieniło. Wyciągasz zakurzone skrzypce / aparat / farby i postanawiasz jeszcze raz spróbować. Aby nie zapomnieć kim tak właściwie jesteś.
Dla wszystkich, którzy chcą odnaleźć siebie.
Nadal ktoś obserwuje Twój blog. ;)
OdpowiedzUsuńTwoje posty są coraz dojrzalsze, mogłabyś zostać dziennikarką, niech ten blog będzie krokiem w tę stronę. :) Spełniaj marzenia. :)
Bo jak nie Ty, to kto?