Często dzieje się tak, że potrzebujemy totalnej zmiany. Mamy dość tego jak wyglądają nasze dni i planujemy ŻYCIOWĄ REWOLUCJĘ. Rozpisujemy więc sobie na karteczce cele do zrealizowania, obejmujące każdy aspekt naszego życia. "Od jutra zacznę ćwiczyć, będę ubierać się kobieco, stanę się pewną siebie osobą, zapiszę się na basen, na kurs języka włoskiego itd. itp...". Chcemy w jednej chwili dokonać całkowitej metamorfozy i wymazać wszystko to, co było do tej pory. Po latach doświadczeń jakie przeprowadziłam na sobie( tak, tak- też jestem osobą, która dużo planuje, ale tylko niektóre z jej planów kończą się sukcesem) doszłam do wniosku, że nagła zmiana naszego życia nie jest możliwa. Ba! Ona nie ma najmniejszego sensu! I wiecie co? W momencie, kiedy zdałam sobie z tego sprawę moje życie stało się o wiele prostsze. Nie czuję teraz żadnej presji czy rozczarowania z powodu kolejnej porażki. Niestety, nie zawsze udawało mi się poświęcić pół godziny w ciągu dnia na naukę portugalskiego czy wykonać serię ćwiczeń na pośladki. W takim momencie czułam na siebie niesamowitą złość co skutkowało ostatecznym porzuceniem moich rewolucyjnych planów. No bo skoro nie mogę dać z siebie 100% to jaki to ma sens? Lepiej nie robić nic i nie przeżywać kolejnego upadku. Tak było przez wiele lat... Aktualnie sprawa przedstawia się nieco inaczej. Już nie traktuję siebie tak okrutnie, co nie znaczy, że nic od siebie nie wymagam. Postanowiłam, że każdego dnia zrobię chociaż mały kroczek w stronę upragnionego celu. Wszystko, aby tylko nie stać w miejscu. Nieważne czy spędzę na nauce angielskiego całą godzinę wykonując przeróżne ćwiczenia gramatyczne czy jedynie obejrzę krótki wykład w tym języku. Każdy, nawet najmniejszy krok jest na wagę złota. Nie musisz od razu wyrzucać z szafy wszystkich ubrań po to, aby kompletnie zmienić swój styl. Zacznij od nowych butów czy sukienki, w której wyglądasz jak milion dolarów. Nie gardź sobą jeśli coś pójdzie nie tak. Jesteś tylko człowiekiem i masz prawo do błędów. Najważniejsze to wstać i iść dalej. Masz okres, kiedy nie chce ci się zupełnie nic oprócz oglądania głupkowatych seriali? Takie dni też są potrzebne, abyśmy mogli nieco zwolnić w tym szalonym świecie. Po prostu następnego dnia wstań i podejmij kolejną próbę, i kolejną i kolejną... Każdy krok przybliża Cię do idealnego uczucia spełnienia. Pamiętaj. Bardzo szybko zauważysz, że twoje życie nabiera nowego wymiaru, bo teraz wszystko co robisz odbywa się bez zbędnego stresu. Już nie jesteś dla siebie surowym nauczycielem, a wyrozumiałym i inspirującym opiekunem. Dąż do upragnionego celu strategią małych kroczków. Być może z czasem te małe kroczki staną się coraz większe, bo wyniknie to z naturalnego pragnienia zaangażowania się w coś co sprawia ci radość. Jednak wszystko bez nerwów, a z wewnętrznej potrzeby. Powodzenia! Ja zaraz pędzę na spacer do parku :)
Żeby żyć potrzeba odwagi. Nie chodzi mi o byle jaką egzystencję, ale o prawdziwe życie. Takie z całą paletą doświadczeń i emocji. Żeby żyć trzeba najpierw wyjść ze swojej strefy komfortu, która choć tak ciepła i bezpieczna, to po cichaczu związuje nam ręce i nogi. Mówi Ci rozpaczliwym głosem- Nie rób tego! Jest dobrze jak jest! Po co cokolwiek zmieniać? A co jeśli przegrasz? Fajnie jest tkwić w tej bezpiecznej strefie komfortu, prawda? Kiedy coś tam robisz, ale tylko tyle na ile pozwala Ci Twój strach przed upadkiem. Często żyjemy na pół gwizdka. Tak, aby nie przemęczyć się za bardzo i nigdy nie potknąć. Rozbraja nas ten paniczny strach, który czyha za rogiem gdy tylko podejmiemy wysiłek. Dlatego żyjemy byle jak. Porzucamy nasze ambicje, zapominamy o marzeniach i planach. Boimy się, że prędzej czy później podw...
Komentarze
Prześlij komentarz