Przejdź do głównej zawartości

Kochaj mnie mimo wszystko

  Tak naprawdę to od zawsze wiedziałam jaki związek chcę stworzyć. Jeszcze lepiej wiedziałam czego absolutnie nie chcę. Patrzyłam na to co mnie otacza i myślałam: "U mnie będzie inaczej...". Dlatego kiedy udało mi się spotkać osobę, która daje mi szczęście od razu wzięłam się do roboty. Oprócz wiedzy wyniesionej z doświadczenia miałam szczere chęci. Po pierwsze, pragnęłam wsparcia. Wsparcia polegającego na pokazywaniu wiary w drugą osobę. Nadal jest to dla mnie podstawa udanego związku. Ten moment kiedy On mówi, że wierzy we mnie i trzyma za mnie kciuki mimo, że nie do końca pasjonuje go mój pomysł. To nie ma znaczenia, ponieważ przede wszystkim chce abym była szczęśliwa. Pięknie jest być razem i wspierać się nawzajem. Każdego dnia uczę się tego, aby być dla drugiej osoby potężnym filarem, na którym zawsze będzie mógł się wesprzeć.  Nawet jeśli coś się nie uda, nie pójdzie po jego myśli, ja muszę trwać przy nim niezachwianie. Ciężka to sprawa i wymaga ogromnej miłości, ale nie takiej z motylkami w brzuchu tylko takiej świadomej. Łatwo odwrócić się od swojej połówki, kiedy ujawni nam swoje niedociągnięcia. Jeszcze łatwiej jest skrytykować kiedy zrobi coś, czego nigdy nie zrobiłby nasz wyimaginowany ideał. Ale przecież nie jest sztuką być z ideałem, tylko z człowiekiem, któremu zdarza się zbłądzić. Kochać go z jego wszystkim marzeniami, planami, dziwactwami. Zaakceptować i wspierać- to jest to, co od razu przychodzi mi na myśl.

Gorzej jeśli widzimy w naszym partnerze materiał, z którego koniecznie chcemy ulepić coś, co spełni nasze wszystkie wymagania. Będzie tym naszym ideałem. I wtedy będziemy tłamsić wszystko to, co nie będzie z nim zgodne. Stworzymy cechy charakteru i wyglądu, a potem wmówimy naszej drugiej połówce, że wychodzą właśnie od niej- nie od nas.  Och, ile czasu zajęło mi zrozumienie tego wszystkiego. Tak naprawdę ciągle uczę się tego żeby kochać mimo wszystko,  tak jak to śpiewa Hej. Kochaj mimo tego, że nie jestem ideałem. Pokochaj moje problemy, gorsze humory i wszystkie moje mankamenty. Pokochaj to kim jestem i kim chcę być. Pomóż mi stać się lepszą wersją siebie. Cholernie ciężkie, ale wystarczą chęci. Wszędzie dookoła jest tyle rozstań, tyle rozwodów, tyle kłótni. Smutne to, szczególnie kiedy widzimy, że dwoje ludzi naprawdę się kochało. Tylko czegoś zabrakło. Może właśnie współpracy, może zrozumienia i akceptacji? Przecież porzucamy, bo coś nam nie pasuje i chcemy wymienić na lepszą wersję. Tylko każda z tych wersji będzie miała jakiś mankament, który zburzy ideał zrodzony kiedyś w naszej głowie...

Marzę o miłości bezinteresownej i silnej. Takiej, której nie zburzą nasze drobne rysy. Przypomniała mi się historia o pewnym małżeństwie, w którym mąż nigdy nie zamykał szuflad. Żona każdego dnia zwracała mu uwagę na to, aby jednak je zamykał i robiła to codziennie, coraz bardziej sfrustrowana, ponieważ biedny mąż ciągle o tym zapominał. Pewnego dnia, kiedy mężczyzna znowu zapomniał zamknąć szuflady, kobieta zwyczajnie zrobiła to za niego. I robiła tak przez wszystkie kolejne dni kończąc narastający konflikt. Prosta historia, ale pokazująca, że w każdym związku zgrzyty są nieuniknione. Jedynym wyjściem z sytuacji jest akceptacja, zrozumienie i wsparcie. Staram się codziennie mieć tę myśl w głowie. Kochać, pomagać, trwać przy drugiej połowie nawet wtedy, kiedy jest nam ciężko. Trochę chaotyczny ten wpis, ale tak to jest kiedy najdzie mnie "wena" ;-) Bądźmy moi drodzy tymi filarami dla naszych drugich połówek, naszych przyjaciół i nie poddajmy się zbyt szybko, kiedy zobaczymy pierwszą rysę. Jak to powiedziała Brigitte Bardot: "Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi".

Ps. Dziękuję mojej Drugiej Połówce za to, że daje mi szczęście.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mężczyzna nad mężczyznami

                                                                                                 Męskość. Czym właściwie jest? Czy jest to zbiór cech fizycznych czy może cech osobowości? A może jest niczym więcej niż pojęciem wymyślonym przez kobiety czekające na nadejście mężczyzny nad mężczyznami czyli... PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka dni temu miałam w głowie gotowy post dotyczący właśnie męskości. I kiedy pod wpływem impulsu zdradziłam mój pomysł jednemu z przedstawicieli płci przeciwnej dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Okazało się, że męskość w oczach kobiet jest kolokwialnie mówiąc, jedną wielką ściemą w oczach mężczyzn.      Kim właściwie jest ten prawdziwy mężczyzna z naszych wyobrażeń? Za pewne większość kobiet ujrzy przystojnego dżentelmena, ubranego w dobrze skrojony garnitur i pachnącego drogimi perfumami od Hugo Bossa. Żeby nie było, że patrzymy tylko na wygląd fizyczny, ów prawdziwy mężczyzna w naszym mniemaniu powinien być kultural

Podsumowanie 2020 roku

   Co to był za rok... 2020 tak bardzo namieszał w moim życiu, że nie mogłam nic nie napisać na jego temat. Rok czekania, odmawiania, odwoływania i... odpuszczania. Bawiąc się na balu sylwestrowym w 2019 roku, cieszyłam się na kolejne miesiące, które miały być dla mnie bardzo emocjonujące i intensywne. 2020! Welcome! Czekałam na Ciebie z różnych względów. Miałeś być wyjątkowy, romantyczny, pełen podróży i spotkań z przyjaciółmi.  I tak, byłeś wyjątkowy. Już w marcu wysłałeś mnie na wieś i postawiłeś w zupełnie nowej sytuacji. Nauczanie zdalne? Wolę wymazać z pamięci. Współczułam sobie, współczułam rodzicom, a nawet dzieciom. Nie tak powinno wyglądać ich dzieciństwo. Moja praca zdalna przypadła na okres wiosenny. I to akurat było najlepsze co mogło mi się przytrafić. Ten czas uświadomił mi jak bardzo kocham naturę i jak bardzo nie lubię życia w mieście. Na wsi wzięłam głęboki oddech. Jaki koronawirus? Jakie maseczki? Jakie obostrzenia? Nie odczuwałam tego wszystkiego praktycznie wcale.

Niewykorzystane szanse

                                         Żeby żyć potrzeba odwagi. Nie chodzi mi o byle jaką egzystencję, ale o prawdziwe życie. Takie z całą paletą doświadczeń i emocji. Żeby żyć trzeba najpierw wyjść ze swojej strefy komfortu, która choć tak ciepła i bezpieczna, to po cichaczu związuje nam ręce i nogi. Mówi Ci rozpaczliwym głosem- Nie rób tego! Jest dobrze jak jest! Po co cokolwiek zmieniać? A co jeśli przegrasz?      Fajnie jest tkwić w tej bezpiecznej strefie komfortu, prawda? Kiedy coś tam robisz, ale tylko tyle na ile pozwala Ci Twój strach przed upadkiem. Często żyjemy na pół gwizdka. Tak, aby nie przemęczyć się za bardzo i nigdy nie potknąć. Rozbraja nas ten paniczny strach, który czyha za rogiem gdy tylko podejmiemy wysiłek. Dlatego żyjemy byle jak. Porzucamy nasze ambicje, zapominamy o marzeniach i planach. Boimy się, że prędzej czy później podwinie nam się noga i co wtedy? Muszę przyznać, że zdarza mi się mieć do siebie żal. Obwiniam się za to, że nie zawsze wy