Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Ostatni moment

                                          Witajcie moi drodzy! Mam nadzieję, że wszyscy czujecie się po świętach naprawdę dobrze. Wierzę, że wypoczęliście i spędziliście mnóstwo czasu z najbliższymi. Dla mnie te święta minęły niesamowicie szybko i mimo, że nie były jakieś ekscytujące to i tak jestem wdzięczna, że był to  spokojny i pełen miłości czas- tak jak to życzyło mi wiele osób. Dostałam spóźniony prezent urodzinowy, tak piękny w swojej prostocie... Pozwolił mi kolejny raz zdać sobie sprawę z tego jak wielką jestem szczęściarą mając przy sobie kochającą mamę i rodzeństwo. Dziękuję wszystkim po raz kolejny!      Nie wiem jak minęły wam święta, ale mam nadzieję, że podziękowaliście Temu na górze za to, że mogliście spędzić je ze swoimi rodzinami. Mimo wszelkich sporów, mimo napiętej atmosfery towarzyszącej intensywnym przygotowaniom, chciałabym wierzyć, że cieszyliście się z tego, co macie. Nie wszyscy byli w te święta pełni energii i uśmiechnięci. Rozmawiając z moją mamą p

Niech będzie jak kiedyś

                                               Dawno mnie tutaj nie było... W końcu i mnie dopadła jesienna chandra, a może raczej niedobór słońca towarzyszący tej porze roku. Przyznam szczerze, że mimo tego, iż uwielbiam srogi mróz to wprost nie mogę znieść szaroburego nieba i temperatury, która nie pozwala nosić cienkiej kurtki, a przy tym jest ciągle za wysoka na wełniane czapki i rękawiczki. Kiedy tylko myślę o ciepłym ubraniu słyszę głos mojej mamy: ,,Ubierz się ciepło, bo się przeziębisz!" Mówiła tak często do mnie i do mojego rodzeństwa wtedy, kiedy jeszcze cieszyliśmy się z każdej pogody. Nawet jak była plucha czy zachmurzone niebo potrafiliśmy znaleźć taką zabawę, która nie pozwoli nam się nudzić nawet przez sekundę. To były czasy....          Nawet oczekiwanie na święta było inne. Po pierwsze, zaczynało się dopiero na początku grudnia, czyli wtedy, kiedy każde z dzieci miało za sobą imprezę andrzejkową i można było przejść do klasowych Mikołajek. To było co

Jak znaleźć życiową pasję?

                                                                                           Ostatnio przeczytałam bardzo ciekawą sentencję autorstwa Seneki: Jeśli nie wiesz do jakiego portu płyniesz, żaden wiatr nie będzie właściwy . Chyba zapiszę ją gdzieś na kartce i powieszę nad łóżkiem, ponieważ bardziej z tą maksymą zgodzić się już nie mogę. Wiem na własnym przykładzie jak ważne jest znalezienie sobie takiej życiowej pasji, wyznaczenie pewnych celów z nimi związanych i dążenie do ich zrealizowania. Znalezienie czegoś, co Cię fascynuje i powoduje rumieńce na policzkach jest siłą napędową, która każe nam wstać z łóżka i przeżyć każdy dzień jak najlepiej potrafimy. Nie przesadzam!      Szczerze? Nie wyobrażam sobie jak można funkcjonować nie mając żadnej pasji, żadnych zainteresowań, które chcemy zgłębiać. Moim zdaniem żyjemy właśnie po to, aby wypełnić jakąś misję. Większą lub mniejszą, ale polegającą na tym, aby badać, eksplorować i zachwycać się nowymi wnioskami

Muszę się do czegoś przyznać!

                                                     Witam was moi drodzy! Nie było mnie już tutaj chyba trzy tygodnie, w co naprawdę ciężko mi uwierzyć. Ten czas był dla mnie dosyć intensywny, bo niby wróciłam na stare śmieci, a jednak nie do końca. Zrobiłam duży krok naprzód. Zakończyłam jeden etap w moim życiu rozpoczynając tym samym kolejny. Na razie jest dosyć ciekawie. Przyzwyczajam się do nowej sytuacji, ogarniam powoli to swoje nieogarnięte życie i przyznam, że coraz bardziej cieszę się z tego, że jednak zaryzykowałam. Jest dobrze, a przy odrobinie wysiłku z mojej strony będzie jeszcze lepiej! Trochę to wszystko pisane szyfrem, nie do końca jasne- musicie mi wybaczyć. Nie czuję się tutaj jeszcze 100% pewnie. Tak właściwie to mogłabym usprawiedliwić moją nieobecność na blogu brakiem czasu i tym całym chaosem, jednak nie byłaby to do końca prawda. Nie było mnie tutaj, bo brakowało mi wiary czy to, co robię ma sens i czy zostanie odebrane we właściwy sposób. Pomimo tego,

Nowy etap

                                                                           Czas leci nieubłaganie. Ani się nie obejrzałam a już zrywałam z kalendarza kartkę z kolejnym dniem września. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie oprócz wiosny to również jesień jest zapowiedzią zmian. Spadające z drzewa liście i w ogóle cała zwalniająca tempo przyroda daje mi znak, że oto nadchodzi nowy etap. Jesień przynosi powiew melancholii, która wcale nie musi być zła. Właśnie o tej porze roku znajduję chwilę na przemyślenie wielu spraw i na chwilę zadumy. Jest coś w tym jesiennym deszczu i zimnym wiatrzysku, że zachęca nas do do sięgnięcia po książkę i wsłuchania się w ulubioną muzykę.      Kiedy przychodzi jesień uspokajam się wewnętrznie i zwalniam. To właśnie teraz z radością wyciągam grube swetry, zakurzone książki i przeszukuję Internet w celu stworzenia listy klimatycznych piosenek na wieczór. Nie jest mi szkoda lata, które w tym roku pokazało mi swoją całą gamę kolorów i zapachów. Ofiarowa

Mężczyzna nad mężczyznami

                                                                                                 Męskość. Czym właściwie jest? Czy jest to zbiór cech fizycznych czy może cech osobowości? A może jest niczym więcej niż pojęciem wymyślonym przez kobiety czekające na nadejście mężczyzny nad mężczyznami czyli... PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka dni temu miałam w głowie gotowy post dotyczący właśnie męskości. I kiedy pod wpływem impulsu zdradziłam mój pomysł jednemu z przedstawicieli płci przeciwnej dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Okazało się, że męskość w oczach kobiet jest kolokwialnie mówiąc, jedną wielką ściemą w oczach mężczyzn.      Kim właściwie jest ten prawdziwy mężczyzna z naszych wyobrażeń? Za pewne większość kobiet ujrzy przystojnego dżentelmena, ubranego w dobrze skrojony garnitur i pachnącego drogimi perfumami od Hugo Bossa. Żeby nie było, że patrzymy tylko na wygląd fizyczny, ów prawdziwy mężczyzna w naszym mniemaniu powinien być kultural

Niewykorzystane szanse

                                         Żeby żyć potrzeba odwagi. Nie chodzi mi o byle jaką egzystencję, ale o prawdziwe życie. Takie z całą paletą doświadczeń i emocji. Żeby żyć trzeba najpierw wyjść ze swojej strefy komfortu, która choć tak ciepła i bezpieczna, to po cichaczu związuje nam ręce i nogi. Mówi Ci rozpaczliwym głosem- Nie rób tego! Jest dobrze jak jest! Po co cokolwiek zmieniać? A co jeśli przegrasz?      Fajnie jest tkwić w tej bezpiecznej strefie komfortu, prawda? Kiedy coś tam robisz, ale tylko tyle na ile pozwala Ci Twój strach przed upadkiem. Często żyjemy na pół gwizdka. Tak, aby nie przemęczyć się za bardzo i nigdy nie potknąć. Rozbraja nas ten paniczny strach, który czyha za rogiem gdy tylko podejmiemy wysiłek. Dlatego żyjemy byle jak. Porzucamy nasze ambicje, zapominamy o marzeniach i planach. Boimy się, że prędzej czy później podwinie nam się noga i co wtedy? Muszę przyznać, że zdarza mi się mieć do siebie żal. Obwiniam się za to, że nie zawsze wy

Czekanie

                                                       Jedni czekają na weekend, inni na wynik ważnego egzaminu. Jeszcze inni czekają na wielką miłość, a może właśnie na jej zakończenie. Niektórzy czekają na jesień, a jeszcze inni na kolejne lato. Wielu czeka na zwykłego smsa, a są też tacy, którzy czekają na wyniki badań wskazujące istnienie ciężkiej choroby. Wszyscy czekamy. Nasze życie to tak naprawdę jedno wielkie czekanie. Czekamy na lepsze jutro, a może właśnie na to, co ma się spieprzyć. Tacy mali i bezbronni wobec niebezpiecznej dżungli jaką jest życie...      Wokół krąży wiele teorii mówiących o tym, że to my jesteśmy panami swojego życia i to od nas zależy jak się dalej potoczy. Nie zgadzam się z tym. Na wiele rzeczy nie mamy wpływu. W ogóle nie mamy pojęcia o tym, jakie plany ma dla nas ktoś tam na górze. Ale czekamy, bo tylko tyle możemy. Czekamy, aby ktoś powiedział nam co dalej. Czy mamy się czego bać? Co mamy zrobić jeśli już pojawi się niebezpieczeństwo? Snu

Cudowny czas

     Było pięknie, a teraz jest jeszcze piękniej! Moi drodzy czytelnicy (wierzę, że nadzieja o istnieniu takowych nie jest złudna) musicie wybaczyć mi długą nieobecność na blogu, która była spowodowana kilkoma podróżami, tymi bliższymi jak i dalekimi. Samej przerwy w pisaniu nie żałuję, ponieważ uwielbiam zwiedzanie nowych miejsc. Jest to coś, na co nie szkoda mi czasu i zaoszczędzonych pieniędzy. Wróciwszy z wakacji w Budapeszcie, czuję, że moje akumulatory są w pełni naładowane! Nie sądziłam, że ten wyjazd będzie tak cudowny, a ludzie, których poznałam w węgierskiej stolicy tak mili i pomocni. Pomimo tego, że droga do Węgier była niesamowicie męcząca, to nie żałuję ani jednej minuty spędzonej w tym państwie. Cały wyjazd był dla mnie swoistą lekcją życia! Pokazał mi, że jeśli ma się przy boku ukochaną osobę to nawet gigantyczny problem maleje do mikroskopijnych rozmiarów. Cóż z niego jeśli jesteśmy we dwoje?         Wciąż nie mogę przestać uśmiechać się na myśl o tegorocznych w

Kochaj mnie mimo wszystko

  Tak naprawdę to od zawsze wiedziałam jaki związek chcę stworzyć. Jeszcze lepiej wiedziałam czego absolutnie nie chcę. Patrzyłam na to co mnie otacza i myślałam: "U mnie będzie inaczej...". Dlatego kiedy udało mi się spotkać osobę, która daje mi szczęście od razu wzięłam się do roboty. Oprócz wiedzy wyniesionej z doświadczenia miałam szczere chęci. Po pierwsze, pragnęłam wsparcia. Wsparcia polegającego na pokazywaniu wiary w drugą osobę. Nadal jest to dla mnie podstawa udanego związku. Ten moment kiedy On mówi, że wierzy we mnie i trzyma za mnie kciuki mimo, że nie do końca pasjonuje go mój pomysł. To nie ma znaczenia, ponieważ przede wszystkim chce abym była szczęśliwa. Pięknie jest być razem i wspierać się nawzajem. Każdego dnia uczę się tego, aby być dla drugiej osoby potężnym filarem, na którym zawsze będzie mógł się wesprzeć.  Nawet jeśli coś się nie uda, nie pójdzie po jego myśli, ja muszę trwać przy nim niezachwianie. Ciężka to sprawa i wymaga ogromnej miłości, ale ni

Tak niewiele do szczęścia

   Jak pięknie jest teraz w moim życiu! Boże, dziękuję Ci za wszystko co mam. Za ten balkon, na którym mogę teraz leżeć, za to słońce, które mnie ogrzewa, za pracę, którą uwielbiam, za każdą bliską memu sercu osobę, za moje małe psiaki wskakujące mi na kolana, za moje rodzeństwo (wracaj Mila!), za wspaniałą miłość, którą jest mi dane doświadczać, za cudowną mamę i za to, że teraz kiedy to piszę nic mnie nie boli. Mogę widzieć zieleń trawy, słyszeć kombajny pracujące na polu, czuć zapach lata. Boże... Dziękuję. Kolejny raz zdaję sobie sprawę z tego, że mam wszystko, co potrzebne mi do szczęścia. Co z tego, że nie posiadam pokaźnej kwoty na koncie, nie ukończyłam renomowanej uczelni i nie mam kaloryfera na brzuchu. I może nie byłam jeszcze w żadnym ciepłym kraju, bo ciągle mnie na to nie stać. I don't care. Do szczęścia potrzeba mi tak "niewiele" . Nie chodzę na zakupy, podstawę mojej garderoby stanowią 3 koszulki i dżinsy. Nie mam też zbyt wiele kosmetyków czy butelek

Wycisnąć jak cytrynę

Niech ktoś zatrzyma wreszcie czas, błagam! Ciężko mi uwierzyć, że od ostatniego wpisu minęły już prawie 2 tygodnie. Nie powiem, ostatni tydzień był bardzo aktywny. Ciężko było znaleźć chwilę na napisanie czegoś sensownego. Poza tym, chcę wycisnąć każdy dzień jak cytrynkę i dlatego wymyślam coraz to nowe rzeczy, które mogłabym zrobić w wakacje. Nie wiem czy wy też, ale ja mam wrażenie jakby wakacje przestały być prawdziwymi wakacjami. Kiedyś to było...- chciałoby się powiedzieć. Ogniska, wycieczki rowerowe, gry i zabawy na świeżym powietrzu. Wszystko było takie intensywne! Zapach siana, smak lodów czy smażonej na patelni kolby kukurydzy... Aj. Nie przejmowałam się niczym, nie miałam problemów. Liczyło się tylko tu i teraz. Jedyny czas jaki spędzałam przed telewizorem to rano żeby obejrzeć np. "Power Rangers" i czasami wieczorem, kiedy udało mi się zdążyć na  wieczorynkę. To były czasy! A teraz? Jak jest teraz? Okres wakacji nie różni się zbytnio od reszty roku. Praca, stres

Na smyczy

Wciąż niezmiernie dziwią mnie komentarze znajomych, którzy na pytanie: "Co robi teraz Twój chłopak?" słyszą moją odpowiedź: " Jest na piwie z koleżanką" albo" Bawi się na weselu jako osoba towarzysząca". "Ale jak to? I Ty mu na to pozwalasz? Podziwiam Cię, naprawdę. Ja to bym swojemu szybciej walizki za drzwi wystawiła jakby mi coś takiego zrobił..." - słyszę często. Ale na co mu pozwalam?- myślę sobie. Na życie swoim życiem? Na bycie wolnym człowiekiem? Może jestem jakaś nienormalna, ale zawsze wydawało mi się, że bycie w związku to świadoma decyzja dwojga dojrzałych ludzi, którzy postanawiają iść razem przez życie. Zawsze uważałam, że aby relacja była zdrowa, dwoje ludzi musi czuć się ze sobą w pełni komfortowo. Co to znaczy komfortowo? To znaczy, że powinni mieć swoją przestrzeń, której nie można zakłócać. Czuję złość, kiedy słyszę, iż jakaś para totalnie odcina się od otaczającego ich świata i każdą minutę spędzają wyłącznie ze sobą. A niec

Być jak Ronaldo

Wielu wyśmiewa jego styl bycia, wygląd, słabość do solarium i przeróżnych błyskotek, ale jednego nie można mu zarzucić- braku walki o swoje marzenia. Dlaczego ja- osoba, która z piłką nożną ma tyle wspólnego co Angela Merkel z delikatnością, uważa Cristiano Ronaldo za wzór do naśladowania? Zawsze poszukiwałam osób, które stanowiłyby dla mnie inspirację do działania. Kogoś, kto swoją determinacją i ciężką pracą doszedł na sam szczyt. I tak trafiłam na 2 wywiady z tym znanym piłkarzem. Co prawda, początkowo chciałam jedynie "osłuchać" się z portugalskim, ponieważ jedna z rozmów była właśnie w tym języku, ale nawet nie zauważyłam kiedy treść wypowiedzi stała się dla mnie ważniejsza od brzmienia języka. Po pierwsze, na ekranie swojego komputera widziałam młodego, wysportowanego i zadbanego mężczyznę, który przecież nie wyglądał tak zawsze. Przeszukując Internet w poszukiwaniu dawnych zdjęć Ronaldo, dowiedziałam się, że na samym początku kariery u młodego piłkarza ciężko było dost

Podstawa wszystkiego

Myślałam ostatnio nad tym jaką jestem przyjaciółką. Nie przyszło mi to do głowy tak bez powodu, ponieważ ostatnimi czasy czuję jakbym nieco oddaliła się od bliskich mi osób. Nie jestem do końca pewna co jest tego przyczyną, ale wiem jedno- nie chcę żeby tak było. Wielu z nas zapomina o tym, jak niesamowicie ważni są w naszym życiu przyjaciele. Ludzie, którzy przynoszą nam radość, wsparcie i zrozumienie. Gotowi jesteśmy zatracić się w hurtowej ilości swoich problemów i "oczywiście-jakże-ważnych- spraw". Obecne czasy nie ułatwiają budowania trwałych relacji. Bądźmy szczerzy- to, z czym mamy obecnie do czynienia to wieczna pogoń za czymś, co tak naprawdę nie istnieje. Chcemy być szczęśliwi, a zapominamy, że to nie cel a sama droga jest tutaj najistotniejsza. Wiecie co moim zdaniem jest ważne? Ludzie. Uczucia. Śmiech. Spotkania z bliskimi. Hobby. Rozmowy, nawet te krótkie. Zwykłe życzenie miłego dnia czy spontaniczne wyznanie przyjacielowi, że za nim tęsknimy. Dlaczego o tym zapo

Najważniejszy... każdy krok!

Często dzieje się tak, że potrzebujemy totalnej zmiany. Mamy dość tego jak wyglądają nasze dni i planujemy ŻYCIOWĄ REWOLUCJĘ. Rozpisujemy więc sobie na karteczce cele do zrealizowania, obejmujące każdy aspekt naszego życia. "Od jutra zacznę ćwiczyć, będę ubierać się kobieco, stanę się pewną siebie osobą, zapiszę się na basen, na kurs języka włoskiego itd. itp...". Chcemy w jednej chwili dokonać całkowitej metamorfozy i wymazać wszystko to, co było do tej pory. Po latach doświadczeń jakie przeprowadziłam na sobie( tak, tak- też jestem osobą, która dużo planuje, ale tylko niektóre z jej planów kończą się sukcesem) doszłam do wniosku, że nagła zmiana naszego życia nie jest możliwa. Ba! Ona nie ma najmniejszego sensu! I wiecie co? W momencie, kiedy zdałam sobie z tego sprawę moje życie stało się o wiele prostsze. Nie czuję teraz żadnej presji czy rozczarowania z powodu kolejnej porażki. Niestety, nie zawsze udawało mi się poświęcić pół godziny w ciągu dnia na naukę portugalskiego
Uwielbiam poranki. Ten moment, kiedy podnosisz się z łóżka, otwierasz okno i wpuszczasz do pokoju rześkie, czyste powietrze. Dzisiaj obudziłam się już o 5 i miałam okazję doznać tego wspaniałego uczucia gdy wszyscy jeszcze śpią i cały dom wypełnia nieskazitelna cisza. Uchyliłam okno i zobaczyłam mgłę unoszącą się ponad lasem. Poczułam promienie słońca na policzku, usłyszałam śpiew ptaków i pomyślałam, że do szczęścia nie potrzeba mi już nic więcej. Jakkolwiek podniośle to brzmi, nie potrafię opisać tego w inny sposób. Uwielbiam wiosnę za tę radość i nadzieję, którą mi daje. Kocham ją za ogrom zapachów, dźwięków i kolorów. Kiedy budzę się o wschodzie słońca mam totalnie czysty umysł. Taka tabula rasa, którą mogę na nowo zapisać. I właśnie wtedy- o poranku mam największe pragnienie zmian. Jeszcze leżąc w łóżku bardzo dokładnie wiem czego chcę i jak powinno wyglądać moje życie. Zupełne olśnienie. Wtedy układam w głowie plan.Widzę kroki, które muszę podjąć. Widzę też rezultaty i czuję og

A więc zaczynamy!

Witam serdecznie! Jestem Mary i mam nadzieję, że po trafieniu na mojego bloga zostaniecie tutaj na dłuuugi czas ;) W pierwszym wpisie chciałam jedynie przedstawić moją skromną osobę oraz cel, dla którego stworzyłam " Świat według Mary". Mam 22 lata, studiowałam filologię angielską, jednak darzę miłością wszystkie języki tego świata. Myśl o założeniu własnego bloga pojawiła się już kilka lat temu. Czytając wpisy moich ulubionych blogerek, wpadłam na wspaniały pomysł. Dlaczego sama nie stworzę swojego miejsca w sieci? Zawsze lubiłam pisać, a moją głowę wypełniało mnóstwo refleksji na temat życia. Już jako mała dziewczynka prowadziłam pamiętniki, w których pisałam o kolejnym "złamanym sercu" lub o tym jaki świat jest okrutny skoro moja koleżanka może już nosić stanik, a ja ciągle go nie potrzebuję. Jak widać, talent do przelewania myśli na papier miałam od urodzenia. W każdym razie od samego pomysłu stworzenia bloga do jego realizacji  minęło sporo czasu . Skończyłam l