Przejdź do głównej zawartości

Niewykorzystane szanse

                                   


     Żeby żyć potrzeba odwagi. Nie chodzi mi o byle jaką egzystencję, ale o prawdziwe życie. Takie z całą paletą doświadczeń i emocji. Żeby żyć trzeba najpierw wyjść ze swojej strefy komfortu, która choć tak ciepła i bezpieczna, to po cichaczu związuje nam ręce i nogi. Mówi Ci rozpaczliwym głosem- Nie rób tego! Jest dobrze jak jest! Po co cokolwiek zmieniać? A co jeśli przegrasz?

     Fajnie jest tkwić w tej bezpiecznej strefie komfortu, prawda? Kiedy coś tam robisz, ale tylko tyle na ile pozwala Ci Twój strach przed upadkiem. Często żyjemy na pół gwizdka. Tak, aby nie przemęczyć się za bardzo i nigdy nie potknąć. Rozbraja nas ten paniczny strach, który czyha za rogiem gdy tylko podejmiemy wysiłek. Dlatego żyjemy byle jak. Porzucamy nasze ambicje, zapominamy o marzeniach i planach. Boimy się, że prędzej czy później podwinie nam się noga i co wtedy? Muszę przyznać, że zdarza mi się mieć do siebie żal. Obwiniam się za to, że nie zawsze wykorzystałam szansę, którą dał mi los. Wolałam zostać po 'bezpiecznej' stronie, która nijak ma się z życiem. Bo przecież lepiej jest upaść i wstać, niż stać ciągle w tym samym miejscu. Lepiej czuć cokolwiek, niż nie czuć nic. Tam, gdzie kończy się nasze pragnienie odczuwania- nie ważne czy pozytywnych czy negatywnych emocji, kończy się prawdziwe życie. Ta myśl uderzyła mnie dzisiaj z całą siłą i nie chce wyjść z mojej głowy. Czy to, co do tej pory nazywałam 'akceptacją stanu rzeczy' było tak naprawdę tchórzostwem? Czy my wszyscy, twierdząc, że wystarczy nam to co mamy, w głębi duszy boimy się sięgnąć po więcej? To tak jakbyśmy chcieli wejść na szczyt góry, ale zatrzymalibyśmy się w połowie drogi twierdząc, że w sumie, po co iść dalej skoro tutaj tez jest całkiem ładny widok. Czy jeśli boimy się sięgnąć po więcej i porzucić tę bylejakość to czy nie powinniśmy nazywać się tchórzami?

     Nie chcę przeżyć życia nie wiedząc co to strach. Chce spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć: Ok. Boję się, ale nie zamierzam się cofnąć. Boję się, ale nie chcę poprzestać na tym, co mam. Pragnę czegoś więcej. Czy chcesz tego czy nie, ja idę dalej. Robię teraz następny krok, a potem jeszcze następny. Nie zatrzymam się, bo czyż życie nie jest po to, aby je właśnie przeżyć? Wiem jedno. Na pewno nie jest po to, aby je zamknąć w pudełku i schować na dnie szafy.

Komentarze

  1. Boimi się również żyć pełnią z obawy: bo co powiedzą znajomi, a jak zareaguje rodzina. Rodzina, która najbardziej pragnie Twojego bezpieczeństwa, która nie raz powie, daruj sobie, czy to ma sens? Często najbliżsi gaszą w nas to życie.
    Mimo to wiem jedno, gdy postanawiasz zrobić ten ogromny krok, pierwszy by spełnić marzenia, wtedy życie zmienia barwy. Nie bójmy się żyć. ;)
    .
    Często o tym zapominamy, gubiąc się w natłoku spraw codziennych, a Twój wpis jest dobrym przypomnieniem. ;)
    Pięknie napisane, dobrze jest tu trafić i zatrzymać się choć na chwilę, by zdać sobie sprawę dokąd zmierzamy. ;)

    Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. W stu procentach się z Tobą zgadzam :) Gubimy się, ciągle zabiegani, często nawet nie wiedząc po co i za czym. Ale dzięki takim ludziom jak Ty i takim miejscom jak to możemy mieć szansę na przemyślenie i a nuż widelec na przebudzenie się z tego amoku :)
    Życie jest piękne jeśli tylko potrafimy się nim cieszyć w stu procentach. Trzeba dać sobie szansę na przegląd całej palety uczuć i emocji które mogą nas spotkać na każdym kroku. Potrzeba tylko odwagi i odrobine motywacji do działania.
    Miałam moment kiedy straciłam tę odwagę i zmarnowałam bezpowrotnie 7 lat swojego życia. Z perspektywy czasu widzę jaka byłam w tedy nieodpowiedzialna, zagubiona, zalękniona i zrezygnowana. Zgadzałam się na to co było, bo tak po prostu było prościej niż zawalczyć o coś co dało by mi szczęście. Na szczęście przyszedł moment (Co najśmieszniejsze nastąpił on przy pisaniu pracy licencjackiej :D ) cudownego olśnienia. Naprawdę nie wiem dlaczego akurat w tedy ale cieszę się, że nastąpił. Te 7 lat przeleciało mi przed oczami, a refleksja która po tym nastąpiła wyrażona była w trzech słowach: "Co Ty robisz?!". Zapoczątkowałam zmiany. Na pierwszy rzut te najbardziej drastyczne, odcięłam się od ludzi, którzy podcinali mi skrzydła, nie dawali szansy moim marzeniom i wizjom. Tak powolutku doszłam do tych drobniutkich spraw, mniej ważnych lecz nadających koloru i smaku całości.
    Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że wychodząc ze swojej "strefy komfortu" odnalazłam swoje zagubione pasje, pragnienia, marzenia, a co najważniejsze prawdziwą przyjaźń a także miłość ;) Teraz jestem szczęśliwa! Nie mówię, że każdego dnia budzę się z uśmiechem na ustach, bo to nie jest możliwe ;) Ale wiem, że kiedy już przyjdzie taki dzień to mam wokół siebie cudownych ludzi, którzy naprawdę będą chcieli mnie wesprzeć. To dzięki nim każdy dzień jest lepszy :) A i ja dzięki motywacji którą dostaję od nich w sporych dawkach dążę do spełniania swoich marzeń. Pomogli mi odkryć moją pasję którą okazało się cukiernictwo, a nie logistyka z której mam licencjat :D Tak tak, życie potrafi zaskoczyć ... ;)
    Teraz już wiem gdzie chcę podążać i jak żyć :) Pełną piersią, łapać oddech i lecieć do przodu i do przodu. Chociażby rzucali mi kłody pod nogi ja sobie je przeskoczę i wraz dotrę tam gdzie odnajdę swoje szczęście ;) W ramionach ukochanego męża, w małej cukierni gdzieś w Krakowie lub Wrocławiu ;)

    Paula :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że opowiedziałaś mi swoją historię! Życzę Ci powodzenia w odnalezieniu swojego szczęścia( a może już je znalazłaś? ) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Dziękuję Marry! życzę Tobie i sobie odwagi, i oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mężczyzna nad mężczyznami

                                                                                                 Męskość. Czym właściwie jest? Czy jest to zbiór cech fizycznych czy może cech osobowości? A może jest niczym więcej niż pojęciem wymyślonym przez kobiety czekające na nadejście mężczyzny nad mężczyznami czyli... PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka dni temu miałam w głowie gotowy post dotyczący właśnie męskości. I kiedy pod wpływem impulsu zdradziłam mój pomysł jednemu z przedstawicieli płci przeciwnej dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Okazało się, że męskość w oczach kobiet jest kolokwialnie mówiąc, jedną wielką ściemą w oczach mężczyzn.      Kim właściwie jest ten prawdziwy mężczyzna z naszych wyobrażeń? Za pewne większość kobiet ujrzy przystojnego dżentelmena, ubranego w dobrze skrojony garnitur i pachnącego drogimi perfumami od Hugo Bossa. Żeby nie było, że patrzymy tylko na wygląd fizyczny, ów prawdziwy mężczyzna w naszym mniemaniu powinien być kultural

Podsumowanie 2020 roku

   Co to był za rok... 2020 tak bardzo namieszał w moim życiu, że nie mogłam nic nie napisać na jego temat. Rok czekania, odmawiania, odwoływania i... odpuszczania. Bawiąc się na balu sylwestrowym w 2019 roku, cieszyłam się na kolejne miesiące, które miały być dla mnie bardzo emocjonujące i intensywne. 2020! Welcome! Czekałam na Ciebie z różnych względów. Miałeś być wyjątkowy, romantyczny, pełen podróży i spotkań z przyjaciółmi.  I tak, byłeś wyjątkowy. Już w marcu wysłałeś mnie na wieś i postawiłeś w zupełnie nowej sytuacji. Nauczanie zdalne? Wolę wymazać z pamięci. Współczułam sobie, współczułam rodzicom, a nawet dzieciom. Nie tak powinno wyglądać ich dzieciństwo. Moja praca zdalna przypadła na okres wiosenny. I to akurat było najlepsze co mogło mi się przytrafić. Ten czas uświadomił mi jak bardzo kocham naturę i jak bardzo nie lubię życia w mieście. Na wsi wzięłam głęboki oddech. Jaki koronawirus? Jakie maseczki? Jakie obostrzenia? Nie odczuwałam tego wszystkiego praktycznie wcale.