Przejdź do głównej zawartości

Nowy etap

                                           
 
                       

     Czas leci nieubłaganie. Ani się nie obejrzałam a już zrywałam z kalendarza kartkę z kolejnym dniem września. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie oprócz wiosny to również jesień jest zapowiedzią zmian. Spadające z drzewa liście i w ogóle cała zwalniająca tempo przyroda daje mi znak, że oto nadchodzi nowy etap. Jesień przynosi powiew melancholii, która wcale nie musi być zła. Właśnie o tej porze roku znajduję chwilę na przemyślenie wielu spraw i na chwilę zadumy. Jest coś w tym jesiennym deszczu i zimnym wiatrzysku, że zachęca nas do do sięgnięcia po książkę i wsłuchania się w ulubioną muzykę.

     Kiedy przychodzi jesień uspokajam się wewnętrznie i zwalniam. To właśnie teraz z radością wyciągam grube swetry, zakurzone książki i przeszukuję Internet w celu stworzenia listy klimatycznych piosenek na wieczór. Nie jest mi szkoda lata, które w tym roku pokazało mi swoją całą gamę kolorów i zapachów. Ofiarowało mi tyle ile sobie zażyczyłam. Pożegnałam je ze lekkim uśmiechem i bogactwem wakacyjnych wspomnień. Teraz witam jesień. Tę mądrą i nieco zadumaną. Lubię ją. Otula mnie i kołysze do snu. Jesienią śpi mi się szczególnie dobrze. Przed snem otwieram na chwilę okno żeby zaraz potem schować się pod ciepłą kołdrą. Kiedy pada deszcz wyciągam książkę. Latem dręczą mnie wyrzuty sumienia. Wypominają, że mogłabym zrobić coś bardziej aktywnego na przykład pojeździć rowerem lub pójść na basen. Jesienią nic nie muszę. Wyciągam jakiś dobry kryminał, zaparzam gorącą herbatę i nie ma mnie. Przepadam. Kiedy zmęczy mnie dźwięk deszczu za oknem, włączam cichutko ulubione jesienne utwory. W głośnikach szaleje Frank Sinatra, Michael Buble albo George Michael. Odpływam. A kiedy mam dość siedzenia w domu, zakładam ciepłą kurtkę i ruszam na spacer, aby wsłuchać się w dźwięki odpoczywającej po lecie przyrody. Lubię jesień. Mimo swojego smutku daje nam nam również wewnętrzne ciepło, zabiera pośpiech. Czy zauważyliście, że jesienią jakoś bardziej chcemy być ze sobą? Dłużej rozmawiamy, umawiamy się na wspólne piwo, oglądamy filmy. Po szalonych i intensywnych wakacjach wszyscy chcemy zwyczajnie odpocząć. Dlatego nie miejmy wyrzutów sumienia spędzając wieczór w domu z rodziną. Wyciągnijmy książki, które już dawno chcieliśmy przeczytać, wyciągnijmy wino, które trzymaliśmy na lepszą okazję. Włączmy piosenkę, która działa na nas szczególnie uspokajająco;-) 

     Koniec lata to nie koniec życia. Jesień to zapowiedź czegoś jeszcze lepszego. Korzystajmy z uroków kolejnej pory roku, która ofiarowuje nam mnóstwo możliwości. Dla mnie jesień ma szczególne znaczenie zważywszy na rodzaj mojej pracy i statusu studenta;-) Zapowiada się ciekawy czas, którego nie mogę się doczekać. Tak naprawdę dopiero teraz będę w pełni sobą!

Komentarze

  1. I zrobiło się tak klimatycznie. ;)
    Już nawet książka nie straszna, czytana przy zapalonej świecy wieczorem. :D
    Powodzenia jesienią. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesień ... Ogień na kominku, kakałko, kocyk i książka :) Mój ukochany zestaw od lat ;)
    Pora roku dzięki której można trochę zwolnić, zatrzymać się na dłużej przy niektórych kwestiach. Jest czas na zadumę i poukładanie swoich spraw. Przyroda zwalnia, a nam udziela się tempo przyrody :)
    A poza tym wszystkim to czas, kiedy wszystko do okoła jest bajecznie kolorowe :) Idealny czas na stworzenie klimatycznej sesji zdjęciowej :)
    Jednak gdyby ktoś zapytał mnie jaka pora roku jest moją ulubioną, nie potrafiłabym odpowiedzieć :D W każdej jest coś magicznego, cudownego i niepowtarzalnego. W każdej jest czas na coś innego :) Teraz przyszedł czas na złapanie oddechu po aktywnym lecie :)
    Pozdrawiam, Paula ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie lubiłam jesieni.,bo zimno,ponuro, bo znowu dochodzą obowiązki szkolne.. Jednak tym wpisem pokazałaś mi że można cieszyć się nawet tą porą roku i dzięki temu zmienia się moje nastawienie:) Dziękuję Ci baaardzo za ten wpis! :) :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mężczyzna nad mężczyznami

                                                                                                 Męskość. Czym właściwie jest? Czy jest to zbiór cech fizycznych czy może cech osobowości? A może jest niczym więcej niż pojęciem wymyślonym przez kobiety czekające na nadejście mężczyzny nad mężczyznami czyli... PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY. Przyznam szczerze, że jeszcze kilka dni temu miałam w głowie gotowy post dotyczący właśnie męskości. I kiedy pod wpływem impulsu zdradziłam mój pomysł jednemu z przedstawicieli płci przeciwnej dostałam kubeł zimnej wody na głowę. Okazało się, że męskość w oczach kobiet jest kolokwialnie mówiąc, jedną wielką ściemą w oczach mężczyzn.      Kim właściwie jest ten prawdziwy mężczyzna z naszych wyobrażeń? Za pewne większość kobiet ujrzy przystojnego dżentelmena, ubranego w dobrze skrojony garnitur i pachnącego drogimi perfumami od Hugo Bossa. Żeby nie było, że patrzymy tylko na wygląd fizyczny, ów prawdziwy mężczyzna w naszym mniemaniu powinien być kultural

Podsumowanie 2020 roku

   Co to był za rok... 2020 tak bardzo namieszał w moim życiu, że nie mogłam nic nie napisać na jego temat. Rok czekania, odmawiania, odwoływania i... odpuszczania. Bawiąc się na balu sylwestrowym w 2019 roku, cieszyłam się na kolejne miesiące, które miały być dla mnie bardzo emocjonujące i intensywne. 2020! Welcome! Czekałam na Ciebie z różnych względów. Miałeś być wyjątkowy, romantyczny, pełen podróży i spotkań z przyjaciółmi.  I tak, byłeś wyjątkowy. Już w marcu wysłałeś mnie na wieś i postawiłeś w zupełnie nowej sytuacji. Nauczanie zdalne? Wolę wymazać z pamięci. Współczułam sobie, współczułam rodzicom, a nawet dzieciom. Nie tak powinno wyglądać ich dzieciństwo. Moja praca zdalna przypadła na okres wiosenny. I to akurat było najlepsze co mogło mi się przytrafić. Ten czas uświadomił mi jak bardzo kocham naturę i jak bardzo nie lubię życia w mieście. Na wsi wzięłam głęboki oddech. Jaki koronawirus? Jakie maseczki? Jakie obostrzenia? Nie odczuwałam tego wszystkiego praktycznie wcale.

Niewykorzystane szanse

                                         Żeby żyć potrzeba odwagi. Nie chodzi mi o byle jaką egzystencję, ale o prawdziwe życie. Takie z całą paletą doświadczeń i emocji. Żeby żyć trzeba najpierw wyjść ze swojej strefy komfortu, która choć tak ciepła i bezpieczna, to po cichaczu związuje nam ręce i nogi. Mówi Ci rozpaczliwym głosem- Nie rób tego! Jest dobrze jak jest! Po co cokolwiek zmieniać? A co jeśli przegrasz?      Fajnie jest tkwić w tej bezpiecznej strefie komfortu, prawda? Kiedy coś tam robisz, ale tylko tyle na ile pozwala Ci Twój strach przed upadkiem. Często żyjemy na pół gwizdka. Tak, aby nie przemęczyć się za bardzo i nigdy nie potknąć. Rozbraja nas ten paniczny strach, który czyha za rogiem gdy tylko podejmiemy wysiłek. Dlatego żyjemy byle jak. Porzucamy nasze ambicje, zapominamy o marzeniach i planach. Boimy się, że prędzej czy później podwinie nam się noga i co wtedy? Muszę przyznać, że zdarza mi się mieć do siebie żal. Obwiniam się za to, że nie zawsze wy